Forum Elfia Dusza Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

"Silva Rerum" Elfiej Duszy

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Elfia Dusza Strona Główna -> Rozmowy o ED
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Craig Un'Shallach
Szermierz
MG




Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 660
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: On

PostWysłany: Pon 20:19, 15 Lut 2010 Temat postu: "Silva Rerum" Elfiej Duszy

No tak, dziś pobuszowałem w mieście Empyre i tam właśnie kupiłem wielką, piękną i nowiutką książkę. Pustą książkę, którą trzeba zapisać! Dlaczego kupiłem coś takiego? Bo przecież tworzymy historię!

Co piszemy tutaj?
- Cytaty, które nas rozśmieszyły
- Daty imprez, libacji czy ważniejszych wydarzeń
- Wierszyki o ED
- Śmieszne sytuacje
- romansy
- ważniejsze wydarzenia sportowe

I inne pierdoły. Do dzieła!

PS: Można także wklejać cytaty z starego forum! www.elfiadusza.fora.pl

UWAGA: Każdy, kto będzie offtopować w tym topiku, będzie wykastrowany!// Avarati


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avarati
Mag, Szermierz



Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 1060
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z powietrza
Płeć: Ona

PostWysłany: Wto 13:39, 16 Lut 2010 Temat postu:

Pod Zgniłym Truchłem

Rvianna napisał:
Niedawno pod lasem, na skraju dróg, z których jedna prowadzi do Eliroth, a druga przez góry do Mitreadony otwarto nową gospodę "Pod Zgniłym Truchłem". No ale co to za gospoda, kórej członkowie ED nie zdążyli wypróbować?
Dlatego umówiliśmy się pod starym dębem o północy, w dzień przesilenia letniego, żeby tam iść.
Jednak Loki nie przyszedł na czas, a Archaniołów gdzieś wcięło. Cirdaha też nie było, a Craig twierdził, że nie na pojecia gdzie oni są.
- Ile mamy tu czekać, już dawno po północy - jęknęła Diuna. W tej samej chwili z lasu dało się słyszeć mrożący krew z żyłach, przeciągły wrzask.
- Co jest? - przestraszyła się Elena.
- Oni. - odparła Rvianna.
- No to idziemy ich szukać...

***
- Do jasnej cholery, patrz jak leziesz! - wydarł się Cidarh masując nadepniętą przez anioła stopę. Michał w odpowiedzi mruknął coś pod nosem, ruszył dalej, przedzierając się przez las i wpadł na idącego przodem Gabriela.
- Ej, ty wiesz w ogóle gdzie my jesteśmy? - spytał Loki stając naprzeciwko nieźle wkurzonego Archanioła pochylonego nad małym monitorkiem.
- Ten GPS nawala! - warknął. - Świetny pomysł z tym skrótem, nie ma co!
- Myślałeś, że to badziewie, oczywiście made in china, które ci wcisnął ten goblin pod świątynią będzie działać?! Mówiłem, żebyś tego nie kupował, ale kto by tu mnie słuchał, prawda?
- Loki, weź się zamknij łaskawie!
- Rany, co to? - zdziwił się Cidarh, kiegi powietrze rozdarł przeraźliwy wrzask.
- To pewnie któraś z dziewczyn na widok Craiga. - odpowiedział Michał. - Czyli jesteśmy blisko! - Gabriel z ulgą schował urządzenie do kieszeni anielskiej sukni i zaczęli przedzierać się przez puszczę w stronę, z której dochodził krzyk...


Gerard napisał:
- Ejj, no! czekać na mnie kurde!
- To sie nie wlecz jak jakaś..
- Nie kończ Loki!- wydarł sie Michał, przeczuwając nieprzyzwoite wyrazenie.
- Ughmm..- wymamrotał w odpowiedzi kłamca.

Wreszcze dotarliśmy do sraju tej dziczy (Wszyscy płakali z tego textu Twisted Evil - Avi). Wyplątując sie z chwastów, Loki potknął sie o coś, i wylądował na Rviannie.
- Złaź ze mnie. Ważysz z tonę- wkurzyła się elfka. Wszyscy zaczęli sie śmiać z jej nachmurzonej miny. Elfka obraziła się i odeszła kawałek, więc Cirdah podszedł do niej. Po pewnym czasie oboje zaczęli się śmiać jak opętańce..
- Takim, to dobrze- mruknęła moja siostra zdegustowana.
- Zazdrościsz im?- zapytała ciekawa Diuna.
- Noo..
- Ja też- odparła smutno Diuna
- No przecież masz mojego braciszka- zaśmiała się perliście Elena, a we mnie zaczęło się gotopwać. Obie spojrzały na mnie rozbawione. Ciekawe jak musiałem wyglądać.
W końcu podeszli do nasz Rvianna i Cirdah.
- Ejj. Wchodzimy do tej gospody czy nie?- jęknął Craig, który miał wielką ochotę wypróbować nowe trunki. Nie powiem. Tez byłem ciekaw.
- Wchodzimy!- odparliśmy chórem.

***

W gospodzie było tłoczno i duszno, jednak mi, Lokiemu i Craigowi to nie przeszkadzało. Od razu podbiegliśmy do baru i zaczęliśmy przeglądać listę alkocholi.

Dziewczyny poszły w najustsze miejsce gospody i zaczęły rozmawiać przyciszonymi głosami.
- O czym one tak rozprawiają?- zapytałem kompanów.
- O tym jak bardzo sie upijemy, zapewne- strzelił Craig


Rvianna napisał:

Rzeka wiła się pomiędzy licznymi zielonymi pagórkami i wpływała do widocznego na horyzoncie oceanu. Ale nie ono było naszym celem. Żródło rzeki znajdowało się w górach i właśnie tam chcieliśmy dotrzeć.
Po kilkunastu minutach wędrówki w milczeniu Cidarh nie wytrzymał.
- Co to pogrzeb jest?! Mamy przez cały czas nic nie mówić? Co wam jest?
Craig i Gerard przyznali mu rację.
- Musimy przerwać to niezręczne milczenie. - zdecydował Gerard i zastanowił się przez chwilę. - Ostatnio napisałem piosenkę. - pochwalił się. Elena wywróciła oczami. Craig rozdziawił gębę:
- To na co czekasz? Dawaj!
Gerard dumnie wypiął pierś, odchrząknął i zaczął śpiewać. Najpierw trzy ptaki spadły z gałęzi roznącego obok drzewa. Następnie na fałszującego niemiłosiernie artystę rzuciła się rozwścieczona Elena, ale ten usunął się, a jego siostra zaliczyła glebę. Dzieło zwieńczył straszliwy wrzask Cidarha:
- DOSYĆ TEGO!!! DRZESZ SIĘ JAK STARE PRZEŚCIERADŁO! ZLITUJ SIĘ!
Gerard miłosiernie zamilkł z szerokim uśmiechem na ustach czekając na oklaski.
- Nie musiałeś aż tak... - szepnęłam do Cidarha.
- Musiał. - stwierdziła Diuna. Lara pokiwała głową. Klaskać zaczął Craig.
- Chłopie, to było niesamowite!
Gerard wyszczerzył zęby w uśmiechu a'la James Bond.
- To jak, bis?


Diuna napisał:

Po NIEZWYKŁEJ serenadzie Gerarda, i po zgodnym 'nie' ;odpowiedź na bis; skierowaliśmy się dalej przed siebie.
- Eee... wybacz stary... - powiedział do niego Cidarh i poklepał go po ramieniu.
Gerar zrobił tylko troszki obrażoną minkę i ruszył dalej.
- Może to nie był najlepszy numer... - stwierdził- ale mogę zaśpiewać inny... o ten na pewno wam się spodoba!
- Zaśpiewaj jeszcze jedną nutę a będą zeskrobywać twoją niebieską krew z drzewa - powiedziała groźnie Elena , na co inni zachichotali.

Po godzinie drogi dziewuszki gadały o swoich sprawach a chłopcy wlecząc się z tyłu o swoich. Lara odwracała się co jakiś czas patrząc na nich, a oni coraz bardziej pogrążeni w jakimś temacie szli tak wolno że byli coraz bardziej z tyłu.
- Jejku nie możecie szybciej?! - zniecierpliwiona Lara krzykneła w ich strone,
- Przecież to wycieczka ptysiu - zachichotał Craig.
- Ech...
- W końcu sie zgubią i tyle będzie... - westchneła Rvianna.
- Wiecie co... możemy dać im przykład żeby się nie zgubili... taki co pokazałby im że guzdrzenie się nie pomaga... i że serio można sie zgubić - powiedziała poważnie Elena i chwile potem zatarła ręce - takim przykładem może być... mój braciszek - uśmiechneła się diabelsko do brata na co on nie wiedząc jakie ma myśli jego siostra odwzajemnił uśmiech.
- A niech se idą jak chcą... - skwitowałam - ale my nie będziemy ich później szukać.
Po jakimś... czasie zaczeło się ściemniać (uwielbiaaam akcje nocą hihi xD). Więc Rvianna zaproponowała;
- Ok, tutaj możemy odpocząć, czy wolicie iść dalej?
Chwila zastanowienia grupy.
-Niech kobiety zadecydują - skwitował Craig.
Chłopcy poparli go, twierdząc że nie mogą zdecydować.
- A dlaczegóż np nie wy? - spytałam .
Na co oni wzruszyli ramionami.
- Boo, jak tutaj zostaniemy... i jeśli nie będziemy chcieli aby nas coś pożarło, ktoś powinien tak jakby siedzieć czujnie... - zaczął Cidarh.
- I gdyby to był nasz pomysł zostania tutaj, to pewnie któryś z nas musiałby to być - zakończył za niego Craig.
A Gerard tylko ziewnął.
- Faceci... - odparła Lara opierając dłonie o biodra.


Rvianna napisał:
- Niech Gerard zostanie. - zasugerowała niewinnie Elena. Nikt nie dostrzegł podstępu. - On mógłby stać na warcie, prawda braciszku?
Braciszek popatrzył na nią, jakby nagle oznajmiła, że zapisała się do chóru kościelnego trolli podziemnych. Szturchnęłam Diunę.
- Mam tu siedzieć całą noc? Chyba cię pogięło!
- A już myślałam, że z ciebie jest prawdziwy mężczyzna... - jęknęła Diuna. Lara też postanowiła interweniować:
- Więc idźmy, gnajmy przez te pustkowia, aż zginiemy marnie, a nasze kości zbieleją na piasku... - wykrzyknęła dramatycznie i chciała zemdleć, ale Craig
pochwycił ją w ramiona i zawołał:
- O nie, najdroższa, na to nie pozwolę! - i zwrócił się do ogłupiałego Gerarda: - Zostajemy tu! A TY stoisz na warcie.
- Dobra, dobra już... - wymruczał tamten. Kiedy Craig reanimował Larę (usta-usta), która jak widać nie zamierzała się budzić, ba, w stanie omdlenia namiętnie oddawała pocałunki, Cidarh podszedł do Gerarda.
- Coś mi tu śmierdzi... - stwierdził, ale Gerard skwitował to wzruszeniem ramion. Jednak Noldor nie miał zamiaru się poddać.
- Co wy u diabła knujecie? - wysyczał mi tuż nad uchem.
- Ależ nic...
Wcisnęłam mu do ręki woreczek.
- Wsyp to Gerardowi do jedzenia przed wartą.
Przeczytał etykietkę i uśmiechnął się diabelsko. A było tam napisane: "Sraj w puszczy, najlepszy lek na trudne dolegliwości. Łagodnie przeczyszcza, nie przerywając snu"


Gerard napisał:

Gdy spokojnie udawałem, ze czuwam na warcie- a w rzeczywistości rozmyslałem nad nagimi driadami- błogo rozmyślając powoli zapadałem w sen.
Po chwili zerwałem się cały spocony. Coś pilnie potrzebowało ,,ujścia".
Szybko rozejrzałem się, w poszukiwaniu krzaczka. Znalałem idealny. Gęsty, zielony spory kawałęk od obozu.
Pobiegłem w jego kirunku z prędkością światł, i równie szybko załatwiłem swoje potrzeby.
Spokojnie wrócilem na posterunek..
Po kilu minutak ponownie zerwałem się cały spocony. Znów "coś" potrzebowało ujścia. Popędziłem w ten sam krzaczek co wcześniej.
Tak było kilkanaście razy
- "po co wczorej jadłem tyle teko surowego mięsa?- zastanawiałem się w myślach.
Podacz kolejnego wypuszczania ,,czegoś" usłyszałem szelest. Obejrzałem się za siebie i ujrzałem całą masę trolli podziemnych. Jeden z nich ryknął;
- Zjawiliśmy się tu, ponieważ to coś[wskazał na to co ze mnie wszyło], wsiąka w ziemię i zasypuje nasze tunele.
Cały przerażony, szybko założyłem bieliznę i spodnie, i popędziłem w kierunku obozu.
- TROLE PODZIEMNE NAS ATAKUJĄ!- wrzasnąłem.
- szo sze dżeje?- mruknęła zaspana Elena
- TROLE PODZIEMNE!
- Przyśniło ci sie, ze znów wyrzucają cię z chóru kościelneeeeeegoo?- ziewnęła siostra
- NIE! ONE NAS ATAKUJĄ!
Powoli zaczęły się budzić pozostałe elfy.
- A co to za smród?- zapytała Rvianna zatykając nos. Szybko wyjaśniłem co zaszło, a wszyscy zaczęli się histerycznie śmiać.


Avarati napisał:



Podczas, gdy Rvianna, Elene, Gerard, Craig i Lara przeżywały niezbyt miłą kondensację z podziemnymi trollami Loki i Archaniołowie wpadli na bardzo oryginalny pomysł.
- Hej, pójdźmy do Gospody Pod Zgniłym Truchłem!
- Wreszcie! - Krzyknął Gabryś. - Mam nadzieję, że żadna z bab nas nie nawiedzi!
- Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle! - Mruknął Michael.
- Co tam miauczysz?
- Nic, tak sobie mówię.
Kiedy nasi bohaterowie weszli do karczmy, mistrzu Derwahill ich powitał:
- Witajcie, drodzy panowie! Coś podać?
- Oczywiście! 4 kielony!

Rvianna napisał:
Cidarh przeciągnął się i zaczął macać ręką obok siebie w poszukiwaniu Rvianny, ale natrafił na gołą ziemię.
- Ci jest? - jęknął. Wstał i rozejrzał się dookoła. Pusto. Resztki obozowiska i ani żywej duszy. - Halo?
Cisza.
- Halo!!!
I nic.
- Zapomnieli o mnie... Poszli i zostawili na pastwę losu... nie rozklejaj sie, facet jesteś!... kiedy ja się boję...Czego?!... no... lasu, stworów... Największym stworem w promieniu kilometra jesteś ty!...
Tak mruczącego sam do siebie znalazło go stadko trollów podziemnych.
- Ekhem!
Cidarh odwrócił się. Więcej już nie pamiętał.
*
Ocknął się ze związanymi rękami i nogami na czymś wozopodobnym (miało trzy koła) ciągniętym przez cztery trolle. A obok siedziała driada o kruczoczarnych włosach. Musiała ubierać się w pośpiechu, bo lewe ramiączko sukni opadło nisko.
- O w mordę...
Plask. Dostał z liścia. Driady jak widać wręcz kochają to robić.
- I co się gapisz? - miała niski, zachrypnięty głos.
- Ciebie nie związali? Skąd się tu w ogóle wzięłaś?
- Jak zdążyłeś zauważyć, nie. Z resztą jadę z własnej woli. Muszę komuś dokopać.
- Komu?
- Craigowi.
Cidarh dmuchnął w opadające na czoło kosmyki.
- A to świntuch.
Driada poprawiła ramiączko śnieżnobiałej sukni i nakazała:
- Odwróć się w moją stronę.
Usłuchał.
- I opowiedz mi coś.
*
- ... prawie wszyscy zginęli, ja jeden znalazłem drogę ucieczki. Zgraja ogromnych stworów goniła mnie dalej, ale na szczęście dzięki mojemu męstwu...
Głowa driady osunęła się mu na pierś. Spała. Na ułamek sekundy przed oczami stanął mu obraz Rvianny.
- W co ja się pakuję...
A potem pusta polana. Zostawili go. Samego. Ona też.
W oddali świeciły się światła. Zmrużył oczy. Okna gospody.
*
Weszli do środka wolni, objęci i roześmiani. Stanął jak wryty na widok reszty ED okupującej największy stół i rozmawiającej w najlepsze co chwila wybuchając śmiechem. Rvianna na jego widok otworzyła szeroko oczy. Na widok driady zacisnęła usta w wąską kreskę. I zrobiła coś, czego się nie spodziewał - szepnęła coś Gabrielowi, który zarumienił się, odszepnął coś i otoczył ją ramieniem.
Cidarh zacisnął pięść i wrócił do rozmowy z Tirieel. Siadając przy ostatnim wolnym stoliku w otoczeniu trolli westchnął jeszcze:
- W co ja się pakuję...


Loki napisał:

- Cirdarhcie!!! Biedactwo ty nasze! - Krzyknął Craig, podbiegł do Noldora i przytulił się do zaskoczonego elfa.
- Draco, odbiło ci?! - Odpowiedział na pół zażenowany, pół wystraszony.
- Craig! - Ryknęła nagle Lara. - Już się nie odzywam do ciebie!
- Stary, ale się przestraszyłem! Kurde, bałem się o ciebie! - Draco nie zwrócił na Larę uwagi. - Te trolle...
- Co?! Co z nimi?
Draco zaczął coś szeptać do ucha Noldora. Na twarzy Cirdarha pojawił się skwaszona mina.
- Yyyyuuch! - Zadrżał Noldor. - Nie... nie pierdziel!
- Opowiedziałeś mu tę plotkę o trollach i tym Archontem? - Zapytał się ze swoim uśmieszkiem Loki. - Zaraz ją opowiem!
- Nie! - Odpowiedział zażenowany Cidarh. - To jest... wulgarne!

Loki oczywiście nie posłuchał i wypluwszy już sto siedemdziesiątą piątą wykałaczkę w tym dniu i zaczął mówić:

Archont Laigharth bardzo nie cierpiał Trolli. Nienawidził ich smrodu, wyglądu, byli dla niego zarazą w oczach. Kiedy parę Trolli udało się do Shal'Dun, koleś nie wytrzymał psychicznie i wraz ze swoimi wojami udał się, aby postraszyć te pokraki raz na zawsze. Spuścił niezłe lanie, ale Trolle wzięły je do niewoli. On się wkurzył jeszcze bardziej na nie i zaczął na nie kląć i wyzywać. Stworom skończyła się cierpliwość i ukarały krnąbrnego Norcaina.

- W jaki sposób? - Zapytała się Rvianna.
- Lepiej żebyś nie wiedziała. - Odpowiedział ironicznie Loki. - Craig dokończ za mnie, sprawię Ci tę przyjemność Smile


Trolle postanowiły pozbawić faceta... jaj.

- FUJJJJJ!!!! - Krzyknęły dziewczyny.



Biedak teraz musi sikać na siedząco, a trolle miały "deser" na obiad. Było ich z pięciu, a było tego na dwie osoby. Zaczęli się kłócić, a sprzeczka zmieniła się w krwawą jatkę. Wszyscy się pozabijali...

- To już wiecie wszyscy, dlaczego przejąłem się Ciradhem!


Rvianna napisał:

Tirieel nie była zadowolona z takiego towarzystwa i obrotu sytuacji.
- Nie martw się, Cidarhowi nic nie urwali.
- A skąd ty to niby możesz wiedzieć? - Norcain wziął się pod boki. - Sprawdzałaś?
Driada odpowiedziała podobną, kąśliwą uwagą. Cidarh rzucił tęskne spojrzenie w stronę środka sali - w rytm muzyki kołysało się tam już kilka par.
- Nie uważasz, że Gabryś nieźle wczuł się w rolę? - spytała Lara kierując uwagę zamyślonego Craiga na tańczących. Z pozostałych członków ED utworzyły się pary (Avi & Loki, Gerard & Diuna, Elena & Michał). Na samym środku stali Archanioł i Kapłanka mocno do siebie przytuleni. Westchnęła. Craig nie wyłapał aluzji.
- Oby nie aż za dobrze.
- Co masz na myśli? - zdziwiła się Lara. - Ale... oni?
- Ona znowu wszystko popsuła! - warknął.
- Ravi?
- Niee... Tirieel.
- Znasz ją?
- Zbyt dobrze.
Lara skrzywiła się i podniosła się z ławy.
- Idziesz tańczyć?
- Taa... - odpowiedział i ruszył w całkiem przeciwnym kierunku - do wyjścia.
- Halo! - Lara złapała go za ramię. - Parkiet jest tam! Mieliśmy tańczyć...
- Ależ oczywiście! Brakuje tu jednak czegoś.
- Hmm?
- Reflektorów!
Lara zrezygnowana oklapła na najbliższe krzesło. Kilka minut później wrócił Craig dźwigając wielki reflektor.
- Skąd żeś to wytrzasnął? To nie ta epoka!
- Nie po to mogę przenosić się w czasie, żeby z tego nie korzystać. Pomóż mi!
Razem jakoś zamontowali reflektor i Craig nakierował go na Cidarha i Tirieel.
- Co ty...
- Włączaj!
Lara nacisnęła przycisk i silny strumień światła oblał pomieszczenie. Lodowa elfka z przerażeniem otworzyła oczy - driada zaczęła się... topić! Delikatne rysy spływały pozostawiając pomarszczoną skórę, włosy skręcały się i wypadały.
- Yyyyy.... - zaskrzeczała. Dźwięczący, miły dla ucha alt zmienił się w trudny do zrozumienia skrzek. Cidarh odsunął się od niej z obrzydzeniem.
Poczwara wytbiegła z gospody zostawiając oniemiałych gości. Cidarh podszedł do Craiga.
- Dzięki, chłopie!
- Nie ma za co! - odparł Norcain i pochwycił Larę w ramiona.
Cidarh uśmiechnął się i odwrócił. Mina mu zrzedła - Rvianna i Gabriel tańczyli dalej. I nic nie wyglądało na to, że przez najbliższy czas ma się to zmienić...


Avarati napisał:
- Co to było? - Zapytał się Loki, kwaśno patrząc na miejsce, gdzie roztopiła się Tirieel.
- To była strzyga, kochasiu! - Odpowiedział Michael. - Strzygi często powstają poprzez rzucenie klątwy na kobietę w ciąży, przez co dziecko po porodzie umiera, a następnie odradza się pod postacią strzygi. Strzyga ma długie, opatrzone ostrymi pazurami ramiona, czerwone ślepia, długie, ostre kły i nieproporcjonalnie dużą głowę. Jest niezwykle szybka, zwinna oraz ma zdolność infrawizjii. Jej słabą stroną jest niezwykła wrażliwość na srebro...
- Ale... to nie było srebro! - Powiedział ogłupiały Craig.
- Te światło było srebrne, kochanie! - Odpowiedziała Lara i pocałowała wariata.
- Nie wiem... ale to "coś" trzeba posprzątać. - Powiedział Rafael, który stał na stole (z obrzydzenia). Nie bez powodu, przy drzwiach gospody rozkładało się truchło strzygi, z której wydobywał się nieprzyjemny zapach.
- A fee! - Zawołała Elene, która stała najbliżej wyjścia i pierwsza poczuła zapach trupa.
- Trzeba to usunąć! - Krzyknął Derwahill, gospodarz tej karczmy.
- Już się to robi, panie Krasnoludzie! - Odpowiedział Michael i zbliżył się do zwłok. Przywołał magiczną kulę i podpalił strzygę.
- Coo... Do cholery! Co pan wyprawia?! - Krzyczał gospodarz.
- Gabrielu! - Rozkazał Michaś. - Zgaś to, albo znów będziesz leciał po św. Floriana.
- Dobra, przecież się nic nie dzieje...
Gabriel jednym zaklęciem zgasił pożarek. Na szczęście nic więcej się nie sfajczyło, a po strzydze została tylko kupka prochu...
- Czekaj, narratorze! - Krzyknął Craig. - "Kupka" może się źle skojarzyć!
Po strzydze została tylko trochę prochu...
- No właśnie, już nie przeszkadzam...
Później Krasnolud kazał nam zrobić nowy szyld z nazwą: "Pod zgniłą Strzygą" i tańczyliśmy do białego rana!


Diuna napisał:
Taniec do białego rana... to było coś. Pewnie ledwo kto pamiętał co się działo.
Gdy zbliżała się godzina 6 nagle wszyscy padli wykończeni. Lecz nie było nam długo spać. Zaczął się wydzierać gospodarz.
- Wstawać! wstawać! wstawać! wstawać!
- Jeszcze minutke - szepneła przez sen Rvianna.
- No już mówie! Trzeba posprzatać ten bałagan! od początku mojej kadencji takiego nie widziałem...
Nagle jednak wstałam. Ale nie otwierałam oczu.
- Ale przecież to wszystko to nie myyyy... - ziewnełam.
- No nie wiem, nie wiem... - skwitował i rzucił w nas jakieś szczoty i ścierki.
A następnie gdzieś poszedł.
Z jakąś godzine zajeło nam wstawanie.
- Przepraszam bardzo, ten bałagan to nie my... co on myśli że my siła robocza czy co? - rozglądała się Elena po pomieszczeniu.
- Ach, poukładajmy troche tutaj i otworzymy drzwi - powiedziała Lara poprawiając sobie ubranie.
- Więcej nie zrobie - powiedziała Elena.
- Rzucił nam szczoty i ścierki i myśli że blyszczy - skwitował Gerard podnosząc się.
- No dobra, dobra... ale fajnie było wczoraj co nie?? ^^ - spytała Avarati.
- Szczerze, fajnie fajnie - powiedziała Lara.
- No, oprucz tej Tirieel... - wymruczał - po prostu się roztopiła!
Inni zaczeli sprzątać. Rozglądałam się w co włożyć ręce.
- Diuna, z łaski swojej otwórz drzwi - poprosiła Elena.
- Już się robi - odpowiedziałam ochoczo że ktoś wymyślił mi tak łatwe i przyjemne zadanie.
Gdy kroczyłam w strone drzwi w celu otwarcia ich. Aby wpuścić troche świeżego powietrza. Czułam że coś za nimi było... ale nie pamiętałam co.
Otworzyłam je i wyszłam z gospody aby troche nawdychać powietrza gdy nagle w coś wlazłam.
- Boże! Czemu nikt nie sprzątnął tego prochu?! - pisnełam otrzepując noge - gospodarzu!!


Elene napisał:
- CZEGO?!- Zagrzmiał gospodarz.
- Sraju psiego- mruknęła pod nosem Diuna, a głośno powiedziała- Czemu nikd nie posprzątał resztek tej.. Istoty?
- Wy żeście ją zabili, wy będziecie po niej sprzątać!- oznajmił "bardzo miły" gospodarz i poszedł do siebie[nie pytajcie co tam robił Very Happy]
- Bleee- jęknęła Diuna, i zawołała do Lokiego- Ejj! Loki!
- Co?- odkrzyknął
- Chcesz łatwe zadanie?- zapytała elfka
- Jasne!- zgodził się ochoczo kłamca
- Otwórz drzwi
- Się robi Very Happy
- Zaczekaj chwilkę Loki.. Zostań tam gdzie jesteś, i ani waż się ruszyć- zawołałam
- Ej Rvianno.. Mam taki pomysł..- szeptałam elfce do ucha.
- Genialny pomysł. Już idę do gospodaarza.
*U gospodarza*
- Panie gospodarzu.. Czy mogłabym prosić jakieś mydło?- zapytała grzecznie Rvianna
Gospoś podał jej mydło, którym następnie napydliłyśąmy podłogę przy drzwiach.
- Loki, już możesz iść otworzyć drzwi!- ryknęłyśmy, śmiejąc się pod nosem.
Loki dziarsko ruszył w stronę drzwi, tak jak wcześniej Diuna, ciesząc się z łatwej roboty. Otworzył drzwi, i natychmiast się przewwrócił, lądują twarzą w stosie prochów Tirieel.
Cała sala pękała ze smiechu, a kłamca strzelił na wszystkich focha Smile


Rvianna napisał:
Loki, zły wstał, otarł twarz z resztek strzygi i naburmuszony usiadł obok Cidarha. Elena dalej chichotała pod nosem, więc kłamca delikatnie kazał jej się zamknąć. Gerard stanął w obronie siostrzyczki, a do niego przyłączyli się Lara i Craig. Atmosfera momentalnie się popsuła i mimo faktu, że w ramionach Archanioła było mi całkiem wygodnie doszłam do wniosku, że trzeba to naprawić. Bez słowa wstałam, wzięłam jedną ze ścierek i wiadro i pozbyłam się popiołu i mydła. Pozostali jak na komendę zamilkli. Craig wstał i pootwierał okna, a potem razem z Lokim i Rafaelem pomogli mi pościerać mokrą podłogę.
- Dzięki. - powiedziałam zdziwiona.
- Aaaa.... wiesz, głupio nam trochę, że ty robisz, a my się kłócimy. - powiedział Loki drapiąc się po głowie. Wyszczerzyłam zęby.
- Nie ma problemu. W ramach zadoścuczynienia możesz wypłukać, wykręcić i rozwiesić na dworze tą ścierkę.
Posłusznie wziął ją i zrobił o co prosiłam. Po kilku minutach siedzieliśmy znowu razem, wspominając dawne czasy.
Chłodne, ranne powietrze owiewało salę, pustą jeszcze o tak wczesnej porze. Promienie słońca wpadały do środka, a nowy, lśniący farbą szyld (dzieło Avi, Lary, Diuny i Eli) skrzypiał i kołysał się na boki. poruszany podmuchami wiatru. Leniwy nastrój i cisz, która przed chwilą zapadła przerwała Diuna:
- Siedzimy tu. - mruknęła ze zgorszeniem. Gabriel przeciągnął się.
- I co w tym złego?
- Przeczytaj sobie nazwę tematu, idioto. - mruknęła.
- Ej... - zaoponowałam, nie przywykła do wyzywania się przez moich przyjaciół.
- Z tym może być problem... - zauważył Archanioł. - Nie ta epoka, Diuno.
- Ej, Craig, skocz po kompa. - rzuciła Avarati. Dracon przytknął palce do skroni, ale Diuna wybuchnęła:
- Wyprawa w nieznane! Wyprawa w nieznane!!! - podniosła się wściekła z ławy.
Gerard pokiwał głową.
- Ma rację. A my zamiast się gdzieś wyprawiać, siedzimy tu.
- Niby dokąd mamy iść? - zdziwił się Rafael. - Mi tu jest dobrze!
- Diuna ma rację. - odezwał się Cidarh, po raz pierwszy od wczorajszego wieczoru. - Ruszmy się, pójdźmy gdzieś,zwiedźmy zabytki, przywieźmy pamiątki... cokolwiek!
- Pamiątki? - ożywił się Craig.
- Ty już miałeś wyprawę. - zauważyłam lodowatym tonem. - Na wozie, w pięknym towarzystwie. I nawet pamiątkę nam przywiozłeś! Szkoda tylko, że się tak szybko roztopiła!
Cidarh poszarzał na twarzy.
- Dobrze wiesz...
Wyswobodziłam się z obięć Gabrysia.
- Nie wiem. - przerwałam mu. - Jedyne co wiem, to to, że jesteś wstrętnym zdrajcą! Wspólczuję Mevre, wiesz? Współczuję jej i wcale nie dziwię się, że odeszła od ciebie!
Zaszłam za daleko. O wiele za daleko. Zbyt daleko, by móc się cofnąć.
- Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że zginęła z własnej woli. Zapewne wiedziała, że tylko śmierć ją od ciebie może uwolnić.
Uchwyciłam przerażone spojrzenie Lary. Cidarh aż dygotał. Pochylił głowę
- Nawet jeśli... to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś do niej dołączyła - wysyczał. W jednej chwili rzucił się na mnie, ale Gerard i Lokli byli szybsi. Złapali go z dwóch stron, a Archanioł stanął przede mną, odgradzając mu drogę. Cidarh uniósł głowę.
- A ty... ciebie już zabili. Masz przed sobą wieczność. I wiedz, spróbuj się do niej zbliżyć, a spędzisz ten czas w mękach!
Gabriel już szykował się do odpowiedzi, ale odsunęłam go na bok.
- Puśććie go. - szepnęłam.
- Co ty... - jęknęła Avi. Usłuchali.
A ja podeszłam do Cidarha, objęłam rękami jego szyję i rozplakałam się. Jedną ręką głaskał mnie po włosach. Drugą ocierał łzy.


To chyba koniec
Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Avarati dnia Wto 14:04, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rvianna
Arcykapłan Dusz
Kapłan




Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z nienacka :)
Płeć: Ona

PostWysłany: Wto 14:14, 23 Lut 2010 Temat postu:

Cytat:
Loki dostrzegł stadko driad zbierających borowiki. Mamy środek lata, więc boskie istoty nie kwapiły się ubrać zbyt ciepło. Zwiewne sukieneczki (o ile w ogóle sukieneczki są...) i takie tam.
Lara słyszy za krzakami podejrzane dźwięki. Rozchyla gałęzie, widzi... Craiga i piękną driadę.


Cytat:
Widać było, że Driada była nieźle wkurzona na Craiga. Mówiła:

- Jak mogłeś mnie zdradzić?
- Ale Crystal... - Zaczął nieśmiało Craig.
- Skończ, Draco! Ty... Zboku jeden?
- Jaki zboku, o co Ci chodzi?
- Widziałam cię z tymi dwiema moimi siostrami! Spałeś z nimi...

Crystal przywaliła Craigowi z liścia (w policzek) i poszła se


Cytat:
Lara aż dygocze ze zlości. Norcain się odwraca rozmasowując policzek i na widok Lodowej Elfki wybałusza oczy.
- Kochanie, to nie tak jak...
Lara zdejmuje mu rękę z twarzy i od razu daje w łeb (w drugi policzek)
-Ty... (...cenzura...)!!! Normalnie zatłukę!
Craig cały czerwienieje na twarzy, a stojąca obok Crystal zaczyna wrzeszczeć:
- Więc one nie były jedyne!!! Czego się jeszcze dowiem?!
W tej samej chwili zza pnia drzewa wychyla się ognista elfka w purpurowej sukni ciasno opasującej kobiece kształty. Jej melodyjny głos rozlega się po polanie:
- Norciu... Craigusiu... gdzież zniknąłeś?
Wydawaloby się, że Mroczny Elf nie może być bardziej czerwony. Jak widać - może.
- No nie wytrzymam... - -Larze przerywa potężny głos Gabriela:
- DRACONIE MASZ TU PRZYJŚĆ ALE TO JUŻ!!!
Archanioł wychodzi zza drzewa, nie sam, z nim idzie Rvianna, ich dłonie są splecione.
- CO TO DO DIABŁA MA BYĆ?! - w ręce trzyma tabliczkę z napisem : "najlepszy singiel w okolicy - Craig".


Cytat:
- Hej, ludziska, elfiska i anieliska!!! - Zawołał Gerard, wyskakując z krzaka.
- Co? - Zapytał się znudzony Craig, przykładając nóż do podbitego oka.
- Micha... Michał... Całował się...
- Że co? - Zapytała Elene, która oderwała się siłą od Kamasutry w wersji damskiej, to znaczy kolejny Harlequin
- Serio... Z Herą...
- Herą? Boginią??! - Wystraszył się Craig tak, że wbił sobie ostrze do ucha
- Nimfą!!!
- Aha... Że co??!!!
- LOKKIIII... ZABIJĘ CIĘ, PO CO PRZEBIERASZ ZA MICHAŁA!!!????? - Wyskoczyła Avarati, która sądziła, że to ja w skórze Archanioła podrywam jakąś dziewczynę
- Avi?? - Michałowi szczęka opadła. - Co ty tu??


Cytat:
- Jak to co? - za Avarati pojawia się stado Noldorów na śnieżnobiałych rumakach. - Pokazuję chłopcom drogę do Mitreadony.
- O w mordę... - oczy Eleny rozszerzyły się. - Toć ja już w raju jestem?
- Jedziemy z nimi? - spytałam.
- Nie widzę żadnych...
- Hej! A moje ucho?! Ja jestem ciężko ranny! - wrzasnął tuż nade mną Craig. Odskoczyłam przerażona.
- Zawsze możesz zostać. - stwierdził Loki podchodząc do siędzącej na jednym z koni Noldorki o miedzianych włosach. Kiedy dokładnie się przyjrzałam, udało mi się wypatrzeć parę elfek, ale i tak większość podróżnych stanowili elfowie rodzaju męskiego. Kłamca usadowił się za rudą elfką.
- To jak? - spytał patrząc na nas z góry.


Cytat:
Avarati niezbyt zachwycona tym że jej chłopak siedzi z jakąś elfką, skrzywiła się i kazała wszystkim co jadą ruszyć tyłki.
Craig nadal stał rozważając słowa Kłamcy i zerkając na moją reakcję
Spojrzałam na niego z miną świadczącą "róbta co chceta" i wgramoliłam się na białego rumaka jakiegoś Noldora o niebieskich oczach, siedziałam przed nim, więc od niechcenia oparłam się o jego klatę.
Craigowi momentalnie szczęka opadła, sam niewiedział co ma robić, więc bezradny zaczął gapić się na Lokiego i wpadł na genialny pomysł.
Podszedł do Avi i wgramolił się za nią na konia.
Patrzyłam na to bez większego zainteresowania, ale mina Kłamcy powaliła mnie z nóg..dobrze że siedziałam na koniu, ale i tak Noldor musiał mnie podtrzymać.
Po chwili do Rvianny podjechał Cidarh i "wsadził" ją na konia, po czym uchachany jak nigdy, zajął miejsce w szeregu, tylko Elena stała i zastanawiała się gdzie się wbić.
Podjechałam do niej
-Nie mogę się zdecydować!-krzyknęła zdezorientowana i gapiła się po wszystkich chłopakach
-Aaaaa...tam chyba siedzi Michaś....-rzuciłam od niechcenia puszczając Elenie oko
-Taaak?-zapytała z błyskiem w oczach i mogłabym przysiąc że jak przede mną stała tak w momencie zniknęła.
-No ładnie-pomyślałam i też ustawiłam się w szeregu.

Po jakichś 5 min. orszak ruszył w drogę do Mitreadony... Elena siedziała zadowlona z Michasiem


Cytat:
Gdy się dowiedziałam, że Elenka zaczęła kręcić Michasia... Oj, nieźle się wkurzyłam, gdy zobaczyłam tę małą paskudę, która zajadała się słodyczami...
- Elenko, oddaj Michaela! - Krzyknęłam.
- Że co? - Elene otworzyła usta ze zdziwieniem, że nawet misiek Haribo wyleciał jej z buzi.
- No, to co słyszałaś!
- Mam Ci oddać Misia? Chyba upadłaś na mózg!
- Nie upadłam! Wiem, co mówię, lepiej, żebyś przestała go podrywać, to będziesz zdrowsza.
- Buahahaha hahua! Grozisz mi?
- Wylecisz na zgnity pysk!
- To walczmy!
------------------------

Elenka posprzątała jednym ruchem papierki z Haribo z ławki i oparła łokieć.
- No to się siłujmy!
Prychnęłam.
- Buahahahua! Nie rozśmieszaj mnie, walczmy na miecze! Na śmierć i życie!
- "Wyjmować bejsbole! Idzie Paździoch i ma megazorda!"* - Mruknęła Elenka i wyjęła miecz. - No to się będziemy walczyć. Tylko gdzie i kiedy?

---------------------------

Cytat pochodzi z parodii "Władca Browarów I: Gdzie jest monopolowy?"


Cytat:
- Teraz! Zaraz!- krzyknęła Avarati z szaleństwem w oczach. Zaczynam się bacxD
- Nie wzięłam miecza! Mam tylko łuk!
- Pozyczę ci swój!- krzyknąl uradowany Loki, ciesząc się, że będzie świadkiem walki kobiet.
Posłałam mu mordercze spojrzenie i powiedziałam:
- Ale twój nie ma tych przycisków do oszukiwania!
- Właśnie, że ma! Przecież jestem Bogiem Kłamstwa! W walkach te oszukuję- wyszczerzył się.
Spojrzałam kątem oka na Avarati. Jej mina była coraz bardziej zacięta.
- Wiesz, w sumie to Rafael też jest bardzo fajny. Weź sobie Misia...Znaczy Michała... A z resztą to wszystko wina Lary, bo to ona mi poleciła Michała!
- CO?!- wykrzyknęła Avi i wyruszyła w pościg za uciekającą Larą. Swoją drogę: czy lodowe elfy mają motorki w tyłkach? Bo jak biegła to jakeś spaliny za nią wzlatywały... nieważne.
Obie elfki okrążyły naszą grupę kilkanaście razy, ale w motorku Lary chyba zabrakło paliwa, bo nagle nie mogła się ruszyc. Avi rzuciła się na sprawczynę zamieszania[nie, nie. nie na mnie xD] i zaczęła gryźc, drapac, szarpac i wyrywac Larze włosy. Michael ledwo ją odciągnoł i uspokoił namiętnymi pocałunkami. Po trzech godzinach całowania się zniknęli GDZIEŚ i COŚ pewnie robili ciekawego. Z ust Lokiego wyrwał się jęk rozpaczy. Wszyscy spojrzeliśmy w jego stronę.
- No co? Ja nadal kocham Avi- pwoiedział i odszedl z Craigiem na piwo.


Cytat:
Tak, jak Elenka rzekła, ja z Michasiem udałam się na spacer, podczas którego plotkowaliśmy, śmialiśmy, no, jak to bywa u zakochanych. Doszliśmy do mojego ulubionego jeziorka, zapomnianego przez mieszkańców Eloni. Prędko rozebraliśmy się do bielizny i zaczęliśmy się pluskać w wodzie.

Było super, zwłaszcza, że nikt nie śmiał zakłócać nam tego romantycznego nastroju. Wkrótce wyszliśmy z wody i usiedliśmy na plaży. I zaczęłam gadać, gadać i gadać zupełnie bez sensu i składni. Michaś, żeby zamknąć mi buzię, zaczął mnie całować.
Moje usta były dzisiejszej nocy wyjątkowo chętne do miłości. Pieściłam nimi szyję, uszy i wargi chłopaka. Drżał każdy mój mięsień, serce waliło jak młot. Po dłuższej chwili zrobiło się bardzo niebezpiecznie...


Cytat:
- No dobra, dobra- krzyknęłam- Pójde tak do nich! Ale Riff idzie ze mną!
- AaaEeeYyy. Czemu akurat ja?!
- Bo cię lubię!
- No super- westchnęła, ale grzecznie poszła za mną.
Gdy byłyśmy przy ostatnich drzewach, wypchnęłam elfkę na polanę, a ta [elfka nie polana xD] upadła z głośnym hukiem.
Nasza zakochana para przerwała swoje namiętne pieszczoty i spojrzała na Rviannę zdziwiona.
- To był jej pomysł!- wskazała na mnie, a Avi i Michael przeniesli wzrok na mnie.
- To byl ich pomysl- wskazałam na pozostałe elfy, czające się za drzewami.
- Po co?- zapytała Avarati
- Bo...booo- jąkał się Rafael
- Bo ja cię nadal kocham Aviii!- powiedział Loki załamujacym się głosem.
Wszyscy bardzo się wzruszyli( xD). Wszyscy oprócz Avarati, która nagle na powró zainteresowała się nagim torsem Michaela, i zaczęła go po mnim całowac.
- Zarządzam odwrót- wszyscy posłuchaliśmy Craiga i zwialiśy do lasu, bo Kłamca miał zaraz eksplodowac.


Cytat:
Pewnym było, że ta sprawa nie ucichnie, tak też całe towarzystwo wracając rozprawiało o romansie Avi i Archanioła. Tylko Kłamca, o którym jakoś wszyscy zapomnieli wlókł się smętnie na końcu. A że w gruncie mam wrażliwą duszę na ludzkie (czy też innych stworzeń) nieszczęście, wymknęłam się ględzącemu bez przerwy coś bez ładu i składu Rafaelowi i podeszłam do Lokiego.
- Ej...? - zagadnęłam. - Aż tak źle?
Popatrzył na mnie smutno.
- Gorzej... - zacisnął pięść z całej siły, po czym wybuchnął: - Co ja zrobiłem źle?! Dlaczego...?! - zamilkł w bezsilnej złości. Lubiłam Avarati, ale w tamtej chwili miałam ochotę nią porządnie potrząsnąć. Rozumiem, że jest zakochana, ale mogła przytnajmniej uprzedzić Lokiego, a nie po prostu zostawić na oczach wszystkich. Pozostali wyprzedzili nas o kawał drogi. Skierowaliśmy się do ukrytego w plątaninie drzew źródełka. Obok leżał wielki, przewrócony na bok głaz, owalny i na tyle obszerny, że usiedliśmy na nim oboje.
- To nie jest twoja wina.
- Jak nie moja to czyja? Jego?! - w oczach Kłamcy dostrzegłam blask ognia - dawne ognie Walhalli. Dopóki stamtąd nie odszedł. Zawsze zastanawiałam się...
- Co zrobiłeś Odynowi? Czemu kazał ci odejść? - spytałam.
- Kazał odejść? - roześmiał się gorzko. - On mnie wywalił na zbity pysk!
- Dlaczego? Ot tak, bez powodu? Przecież jesteś bogiem!
- Bo byłem niewygodny. Poza tym wszystkie laski za mną ganiały, kochały słuchać moich historii, chociaż wiedziały, że nie ma w nich ani ziarnka prawdy.
- W Walhalli nie ma kobiet. - zauważyłam.
- Chodzi mi o te demony śmierci... walkirie, czy jak im tam. No i Odyn żywi się zabitymi wojownikami.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Co?
- Im więcej ich zginie, tym jest mocniejszy. Myślał, że jak wyśle mnie tu, to narobię zamętu i wyrżnę pół populacji. Płonne nadzieje! Nie dam mu ani cienia satysfakcji!
Uśmiechnęłam się.
- Dzielny chłopak!
Strumyk wytryskał spośród skał, szemrząc mnkna przez maleńką polanę i znikał między drzewami. Poczułam na sobie wzrok Lokiego. po chwili objął mnie ramieniem. Oparłam się o jego tors i przymknęłam oczy. Szept strumienia wyciszył moje myśli. Zwykły przyjacielski gest.
- Dzięki... - szepnął Kłamca. Tym razem mówił prawdę.
W takiej pozycji zastała nas Avarati.
- Posłuchaj Loki, chcę, żebyś wiedział, że mi na tobie zależy. Ale Michał... - urwała. Oczy wyszły jej na wierzch. - Ty...!!! - odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła z powrotem nas rzeczkę.
- Idź za nią! - skarciłam Lokiego. - Idź, powiedz, co czujesz...
Przytulił mnie jeszcze mocniej i zaczał gładzić ręgą po włosach. Też miał zamknięte oczy.
- Nie, Riff. Nie jest tego warta.


Cytat:
Dzień później. Rano.

- Gdzie ja jestem?? - Pomyślałam zdezorientowana, przecierając oczy. No tak, nasza nocna balanga nie skończyła się na wizycie u jeziorka. Oczywiście, rozeszliśmy się niby do domów, ale nie wytrzymałam i podreptałam do Michaela. A później...

Mam nadzieję, że nasz romans się nie ujawni, bo Craig i Loki się wkurzą na mnie. Pomyślałam, a później zauważyłam kartkę na nocnym stoliku.

"Avi,
Musiałem wyjść załatwić pewną ważną rzecz. Nie chciałem Cię budzić, bo słodko spałaś. Śniadanie i kąpiel jest zrobiona, a ubranka grzecznie poukładałem.

M.//"

No tak, faceci nie są tacy źli!

----------

Gdy już wychodziłam z domku Michasia, zauważyłam jakieś istoty na horyzoncie, które leciały w moim kierunku. Anioły. Prędko się ukryłam za krzakami, otaczając się aurą niewidzialności, zablokowałam wszystkie źródła magii i drogę do wewnątrz myśli. Mam nadzieję, że mnie nie zauważą...

I faktycznie, chociaż przeszukali całą chatę, nic nie zauważyli. Było ich trzech i wyglądali na niezadowolonych. Jednego z nich nawet kojarzyłam, ale nie wiem skąd. Aby nie budzić podejrzeń, udałam, że idę do Michasia. Wesoło pogwizdując, tanecznym krokiem przeszłam przez ogród.
- Co tutaj robisz? - Zapytał się pierwszy i najwyższy, który wyglądał na szefa bandy.
- Idę do przyjaciela!
- Do przyjaciela, którego nie ma? - Zaśmiali się wszyscy.
- Co się dzieje? - Z udawanym lękiem, wbiłam do chałupy.
- MICHAŚ?! Wodzu! Co z nim zrobiliście?
- Właśnie chcieliśmy ciebie zapytać... Nieźle kłamiesz, Avi! - Szef bandy wyjął zza pazuchy kartkę oraz rysunek, stworzony przez Michaela prawdopodobnie wtedy, gdy spałam. - To ci nie ujdzie na sucho, niewiasto!
Rzucili się na mnie. Walczyłam z nimi przez chwilę, ale byli silniejsi, a na dodatek wyssali całą manę ode mnie.

Porwali.


Cytat:
Ocknęłam się w środku nocy, głaz boleśnie uwierał mnie w tyłek. Loki wciąż spał. Wyswobodziłam się spod jego ramienia i wstałam. Było późno, zbyt późno.
- Hmmm...? - wymruczał Kłamca. Przetarł oczy i wstał. - Wracamy?
Kiwnęłam głową.
***
Elena spała już smacznie w naszym namiocie, nie miałam serca jej budzić. I kiedy już położyłam się i zamknęłam oczy, obudziła się sama.
- Riff? - szepnęła.
- Tak, to ja.
- Czemu tak późno?
- Byłam z Lokim...
Elena gwałtownie usiadła na posłaniu.
- Słucham? - zapytała ostro. - Co robiłaś z Lokim? Najpierw Avi, teraz ty, jak mogłaś... Cidarh...
- Stój! - przerwałam jej, chyba nazbyt gwałtownie. - Posłuchaj, to nie tak jak ci się wydaje... - opowiedziałam jej prawdę. Rozmowa trwała długo. Zasnęłam dopiero, kiedy pierwsze promienie słońca padły na płachtę namiotu.
***
- Gdzie Gabriel?
Cidarh przeciągnął się i ziewnął demonstrując śnieżnobiałe ósemki. Powtórzyłam pytanie, przytupując z zimna - poranki zawsze były tu chłodne.
- A ja wiem?
- Rafaela też nie ma. - stwierdził Craig wychodząc z namiotu. Prawie jednocześnie na polanie pojawiła się Lara, a zaraz po niej kichająca Elena.
- Chcesz chusteczkę? - zatroszczył się Draco.
- Nie... a psik!... ja.. aaa.. mam tak... psik! z zimna...
- A Michała widzieliście?
Cisza.
- U Avi go nie ma. - zauważył Loki.
- Zawołaj ją, musimy ich poszukać. - nakazała Lara.
- Pewnie włóczą się jeszcze po knajpach, albo leżą w jakimś rowie! - Cidarh machnął ręką.
- Mam przeczucie... a psik!...
- Avarati też nie ma.
Cisza, która zapadła po słowach Kłamcy była głębsza od poprzedniej.
- To znaczy... że nas zostawili? - Lara nie mogła uwierzyć w tą wersję zdarzeń.
Kłamca podał mi złożoną na pół kartkę, zapisaną pismem Archaniołów (nie można go było z żadnym innym pomylić).
- Ona została... a psik!... porwana...


Cytat:
- Została porwana! Przez kogo? - Krzyknęła bezradnie Lara.
- Przez Aniołów. - Szepnął Gabriel. - Przez tych, którzy spiskują przeciwko nam...
- Nam.. To znaczy? Ale czemu? Po co? - Pytali się wszyscy naraz.
- Spokój! Cisza! - Krzyknął Ktoś strasznym, lecz zarówno ciepłym głosem. Smoczyca Atrita. - Gabrielu, opowiedz o waszym Królestwie Niebieskim...

***

... Zaraz po tym, jak Michael pokonał zbuntowanego Lucyfera, dawna hierarchia została zburzona. Wtedy Bóg ofiarował namiestniczą władzę nam - Michaelowi, mi, Razjelowi oraz Rafaelowi.

Ach, to było bowiem tak dawno, gdy my, jeszcze wtedy świeże i niewinne istoty, zostaliśmy wybrani na Najwyższych Książąt Nieba! Byliśmy szczęśliwi, że my, skromni słudzy Króla, zostaniemy najwyższe zaszczyty, na jakie mogą liczyć Aniołowie. Michał został mianowany Księciem Nieba i awansowany do rangi Serafina, ja natomiast - zostałem Cherubem. Zaś Rafael odmówił awansu - i po dziś dzień jest Archaniołem.

Wtedy nie wiedzieliśmy, że będziemy musieli nie tylko się zmierzyć z budowaniem świata, czy naprawą Królestwa, ale także walczyć o władzę...

Bowiem byli i nadal są tacy, którzy chcą na nowo odzyskać utraconą władzę - stara arystokracja, dwór, kręgi chóru Tronów, Potęg oraz Mocarstw. Oraz chóry anielic, z których tylko Pistis Sophia jest nam przychylna.

Wiecie, że Aniołowie są z natury bliżsi ludzkim i elfim rasom. Nie tylko w ich zaletach, ale także również w ich słabościach! Właśnie na nasze SŁABOŚCI czyhają ci, którzy chcą nas pozbawić władzy. Ale... Nie sądźcie, że władza jest dla nas najważniejsza. Chodzi nam głównie o utrzymanie porządku, żeby nic nie doprowadziło do krwawych wojen, jak wówczas za buntu Lucyfera.


***

- Dlatego Avarati została porwana! - Powiedział oświecony Craig. - Żeby Wam dokopać! Im nie chodzi o cały ten romans, ale o to, że mogą się teraz dorwać się do stołka!
- Zgadza się, zgadza. - Odpowiedział Rafael. - Ale... Michael... Sam z własnej woli...
- Prawdopodobnie to Nimfy podrzuciły im napój miłosny... - Powiedziała Atrita.
- Biedna Avi! - Krzyknęła Rvianna. - Jej fałszywe przyjaciółki!
- Rvianno, nie becz! I nie zrzucaj winy na tych, którzy winni nie są! Zrobiła to Feanique - Matrona Plemion Fenixa...
- Acha... Wybacz, wybacz, pani. - Nasza kapłanka skinęła głową.
- Feanique? Kto to? Czemu ona nam o niej nic nie powiedziała?
- Spokój!
Powstał zgiełk.
- Ech... - Westchnąłem, a później wyszedłem na taras...

***

Przez całe te nawiedzone ględzenie Gabriela o mało nie usnąłem. Dla kogoś, kto nie znał tej opowieści, może być interesujące, ale ja słyszałem to już ze 100 razy. Byłem rozdarty wewnętrznie. Niby jestem pieprzonym Kłamcą i Zdrajcą, ale zdrada Avi mnie zabolała. Mnie i Craiga.

Teraz już wiedziałem na pewno - ona nie oddałaby się Wodzowi bez tego całego eliksiru miłosnego, czy jak tam zwą. Muszę ją przeprosić, ale jak? Co mam zrobić? Musimy ją uratować. Wyjąłem Oko Dnia - urządzenie niewykrywane przez magów i techników - i nawiązałem łączność z Michaelem.
- Loki? Coś sie dzieje?
- Porwali moją... Twoją... Naszą dziewczynę!


___________________________________________________________
Jak na razie na tym się skończyło Razz
I Atrito, masz tu wyjaśnienie, o co chodziło z tym kamieniem Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Craig Un'Shallach
Szermierz
MG




Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 660
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: On

PostWysłany: Sob 18:45, 03 Kwi 2010 Temat postu:

Elfia Kapłanka


Puenta najlepsza Mr. Green
Cytat:
Po tym jak padłam na ziemię po pozbyciu się demonów nie pamiętałam już nic. Ciemność przyćmiła mój umysł na dobre parę godzin, a magia, której znaczną część wykorzystałam nie chciała powrócić.
Zostało mi tylko czekać, aż ktoś z Elfiej Duszy mi pomoże... Po jakimś czasie poczułam, jak lecznicza siła powoli przywraca mi świadomość. Ktoś cały czas starał się mi pomóc.
Uchyliłam powieki i ujrzałam...


Cytat:
.. Gabriela, który postanowił zabawic sie w pielęgniarke, i właśnie mieżył Rviannie tetno.
- Łaaa!- krzyknęła przerażona Rvianna
- Co jest? Az tak strasznie wygladam..?
- Nie poprostu.. Właśnie mi sie śniłes, ja otwieram oczy, a ty ne demna stoisz.. I sie przestraszyłam


Cytat:
- Mogłabyś mu się jakoś odwdzięczyć! - zauważył Craig z ustami wypchanymi grilowanym kurczakiem (Avi serwowała).
- Za co niby? - zdziwiłam się siadając na ziemi.
- Całą noc tu przy tobie ślęczał.
- Serio?
Gabriel pokiwał głową.
- A więc ile chcesz jako zapłatę?
- Zapłatę? Chyba zwariowałaś... Całus wystarczy.
Elena zakrztusiła się jedzeniem.
- He, he, teraz się już nie wywiniesz!



Cytat:
- Gorzko, gorzko!- zaśpiewałem z Lokim i Craigiem
- Emm.. noo. Khem- jakała się Rvianna


Cytat:
po czym jednym uderzeniem pięści rozkwasiła Gerardowi nos.
- Auuu!!!!!! - zawył.
- Rany! - sapnął Gabriel z podziwem, a następnie porwał Rviannę w ramiona i...


Cytat:
.. Namietnie pocałował. Ona z rozczuleniem odwzajemniała pocałunki..

Czyli tylko ja jestem sama!


Cytat:
- Dobry jest! - mruknął Rafael przerywając obgryzanie udka, żeby popatrzeć.
- Ja też chcę! - wyrwał się Michael i przeistaczając się w Michaela z marzeń Eleonory, objął ją czule i zaczął całować. Ela dała się porwać emocjom. Kiedy skończyli, Gerard ryknął śmiechem:
- Masz kurczaka w nosie!!
Ale Elena nie zwróciła na to uwagi - wyjęła z prawej dziurki trochę przypieczonej skórki, po czym Michael wziął ją pod ramię i obaj wymaszerowali z polany.

Eluś... starałam się!


Cytat:


Podczas gdy ja i Michael wybyliśmy, w pomieszczeniu;
- Gratulacje na nowej drodze zycia! - wydarli się Gee, Craig i Loki
Wszyscy na nich jak na debili spojrzeli.
- Ee.. To nie ślub- wyjaśnila im Avarati
- Nie?! To czego oni wszyscy sie caluja?!- zdziwił sie Craig
- To nie będzie wódki?- zasmucil sie Loki



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Craig Un'Shallach dnia Sob 18:45, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avarati
Mag, Szermierz



Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 1060
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z powietrza
Płeć: Ona

PostWysłany: Śro 20:48, 14 Kwi 2010 Temat postu:

Ślub Gerarda i Venus!


Cytat:
Cała Świątynia Światła w stolicy Eloni i obozu Elfiej Duszy była udekorowana różami i liliami. Za godzinę będzie ceremonia zaślubin Gerarda i Venus. Pogoda dopisywała - późnowiosenne słońce wypełniało radością wszystkich nas! Ptaki śpiewają... Ach... Taka sielanka... Czuję się, jakbym ja sama miała ten ślub.
- Avi... Co tak myślisz? - Szepnął Michael.
- Eee... Nic! Tak tylko! - Odpowiedziałam. - Ech... szczerze mówiąc, trzeba zacząć myśleć o sobie!
- Egoizm? - Zapytał ironicznie.
- Nie! - Prawie krzyknęłam. - No bo... Niby Gerard jest najmłodszy z nas, żartujemy z niego, a widzisz... Chłopak tak szybko poukładał sobie życie...
- Nom... Szybko, szybko! A ty taka smutna jesteś!
- Nie! Nie jestem smutna, tylko... Troszkę się tęskni do ślubu...
- Hej ho, na ślub by się szło! - Zaśpiewał nam Gabriel, który już zdążyć opanować wino.
- Złodzieju... To mszalne wino! - Huknął Duch Kapłana, który - jak się okazało - ścigał pijanego Archanioła od godziny.
- On... Ech... Zresztą nieważne! - Duch rozłożył bezradnie ręce. - Coraz gorzej z wami! Chyba to prawda - ta wyprawa wojenna dobrze wam zrobi!
- Dlatego, jak minie czas wesela, to się wybierzemy gdzieś walczyć! - W Michaelu zaczęły się budzić bojowe nastroje. Niedobrze!
- Hehehe... Marnujecie się, wojownicy Niebios. - Zaśmiał się starzec. - Dobrze... Ja przygotuję ołtarze i księgi wraz z Rvianną, a wy... Zajmijcie się sobą!
- Aaaa! Moje wino! - Wrzasnął Gabriel, któremu niespodziewanie Razjel wyszarpał butelkę. - To dla księdza, jełopie!
- Dlatego mu to daję! - Razjel razem z Michaelem z stoickim spokojem wyszarpali wino pijakowi i oddali Duchowi. - Proszę! Racz mu przebaczyć... Wciąż opłakuje śmierć Marii Callas... Wpadł w nałóg... Niestety!
- Teraz... Rozumiem i wybaczam... A teraz dzieci... Wynocha! Hahaha! Muszę przygotować moją uczennicę do ceremonii!



Cytat:
Stanęłam na środku sali. Roże i lilie... i ten zapach, trochę odurzający, a jednak piękny... wciągnęłam powietrze. Wspomnienia...
- To jak kochanie, zaczynamy? - odwróciłam się na dźwięk tych słów. Za mną stał Cidarh, ubrany w tradycyjny Noldorski odświętny strój. Zachłysnęłam się na jego widok. Zniknął zarost wychodowany podczas spędzonych w karczmie z Craigiem i Lokim nocy. Włosy opadały łagodnie na ramiona, oczy błyszczały, posyłając mi spojrzenie przeznaczone tylko dla mnie, w którym zawarł wszystkie słowa świata.
- Chyba najwyższa pora...
Ogarnęłam wzrokiem wnętrze świątyni. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach... prawie wszyscy. Dźgnęłam Cidarha paznokciem w rękaw.
- Gdzie Aniołowie? - szepnęłam. Wzruszył ramionami i poprawił kołnierz skorzanej kurtki.
- Bez nich nie zacznę...
Drzwi otwarły się z hukiem i Duch Kapłana wmaszerował do środka ciącnąc za sobą zguby. Ale oni, zamiast zająć miejace w ławce, stanęli rządkiem obok mnie.
- Co wy kombinujecie? - syknęłam. Cidarh przepchnął sie między nimi i usiadł obok Avarati.
- Zebraliśmy się tutaj... - zaczął Duch i urwał w połowie zdania. Aniołowie jak na komędę wyjęli trąby i zadęli w nie potężnie. Nie zatkałam uszu. Dźwięk był piękny, donośny i dźwięczny.
Michał odsunął trąbę od ust.
- To jak, koniec? Idziemy? - spytał. Lara zgromiła go wzrokiem.
- No co?
Cisza.
Odezwał się Duch.
- A tak właściwie to gdzie młoda para?



Cytat:
- Och, nie! - Jęknął zdyszany Loki, któremu jakiś bachor musiał pomalować lewe oko na fioletowo, tak jak powiedziała mi na ucho Crystal. Kłamca oddychał ciężko, usiłując zamknąć drzwi Świątyni.
- Bije ci?! - Zapytał się Michael swoim tubalnym głosem, co jeszcze bardziej wystraszyło naszego biedaka.
- Jaa... Noo... Pi... pi... pi... Jack Sparrow!
- CO?!
- PIRACI!!!!!
- On chyba palił heroinę, nawet powstał o tym pewien utwór*...
- No, ale... - Loki wytrzeszczył oczy i osunął się na ziemię. - Tam - tam..
- Kochanie! - Avarati podeszła do wariata. - Co się z tobą dzieje? Rafael, on ma gorączkę!
Archanioł niemalże przyfrunął do Kłamcy.
- On... Jest chory psychicznie chyba albo jestem chińskim uczonym.
- A co z ślubem? - Oburzył się Michael.
- Niestety... - Rvianna wzruszyła ramionami. - Nie dzisiaj... Nie ma pary!
- Oświadczam, że ceremonia została odwołana! - Gromko ogłosił Duch Kapłana. - Możemy udać się do naszych chat... Kiedy Gerard i Venus wrócą, wtedy odbędzie się ślub!
- No pięknie... - Mruknął Gabriel, który prowadził za rękę Lokiego, który zaczął jeść dekoracje świątyni to znaczy lilie i róże.
- Lokuś, przestań, nie jesteś krową! - Krzyknęła Avarati. - Nie je się kwiatków!
- Nie wolno? - Zdziwił się nordycki bożek. - A gdzie jest jemioła? Ona mnie zabije! A tam - tam... mamut Maniek!
- Miserere! - Szepnął prawie bezgłośnie Michael i ukrył twarz w dłoniach. - Ciemno wszędzie, głucho wszędzie! Co to będzie, co to będzie?


Cytat:
- Wszystko w porządku, już jesteśmy!- krzyknąłem wbiegając do Złotej Altany razem z Venus
- Mozemy zaczynac- powiedziała moja nażeczona, poprawiając suknie, która przed chwilą jej rozpinałem:twisted:
- No wreszcie- wykrzyknał Michael- Ileż można? Co wy tam robiliście?!
Widząc moje zaklopotanie Rafael powiedział:
- PRZED ŚLUBEM?! NIECH WAS BÓG MA W SWEJ OPIECE!
- Może już zaczynajmy?...


Cytat:
Wróciłam na swoje miejsce, przed ołtarzem. Duch Kapłana skinął mi głową, żebym zaczęła. Przełknęłam ślinę. Venus wpatrywała się we mnie wyczekująco, Gerard międlił palcami kawałek koszuli. Wciągnęłam powietrze i zaczęłam mówić:
- Tak więc...
Loki żuł coś głośno, z ust wystawała mu łodyga.
- Wyjmij to! - syknęła Avi. - Wyjmij to z gęby!
- ...zebraliśmy się tutaj aby...
Michał czyszczący ustnik trąbki upuścił go niechcący. Ten potoczył się po marmurowej posadzce stukając. Dźwięk przerwał ciszę. Archanioł kucnął i podniósł go i potoczył wzrokiem dookoła po zebranych.
- Nie przeszkadzajcie sobie, kontynuujcie...
-... aby połączyć tych dwojga...
Cidarh rzucił mi pocieszające spojrzenie. Przynajmnie powinno pocieszać, efekt był zgoła odwrotny. Zamilkłam na dobre.
Gabriel przywołał Michaela do porządku.
Duch spojrzał na mnie zdziwiony:
- Co jest? - szepnął dając znak aniołom, żeby grali, chcąc zyskać na czasie.
- Ja... - zająknęłam się. - Ja nie mam zielonego pojęcia, jak mam to cholera przeprowadzić!



Cytat:
- Improwizuj, improwizuj! - Szepnęłam!


Cytat:
- Łatwo powiedzieć... - mruknęłam.


Cytat:
Gorzko - gorzko!


Cytat:
- A więc oglaszam Was mężem i żoną!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Elfia Dusza Strona Główna -> Rozmowy o ED Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin